To tylko biznes
Oskar jest jednym z liderów zespołów raportujących do Piotra. Jest on doświadczonym programistą. Także przez życie. W swojej 12 letniej karierze nie pracował w jednej firmie dłużej niż 3 lata. Zmienia pracę z różnych powodów. Najczęściej chce uciec od rutyny i spróbować czegoś nowego. Jednakże dwa razy zmuszony był zmienić miejsce pracy ze względu na reorganizację, a także kłopoty finansowe firmy.
Oskar na początku swojej kariery, pracował dla start-upu. SEOCraft, bo tak nazywała się firma. Zajmowała się pozycjonowaniem na zlecenie stron internetowych. Oskar pracował nad aplikacją wspomagającą dodawanie linków do farm z odnośnikami do stron.
Pracował w bardzo zgranym zespole, który czuł, że robi coś wartościowego. Nie rzadko praca trwała więcej niż normalne 8 godzin. Oskar ze swoim zespołem wypalali nadgodziny nie mając za to dodatkowe płacone. Po prostu dobrze im się razem pracowało i chcieli dostarczyć jak najlepszy produkt.
Firma miała stałą bazę klientów. Płynność finansowa pozwalała na inwestycje w nowe produkty. Czas prosperity jednakże dobiegł końca kiedy Google zmienił algorytmy indeksowania stron.
Właściciel SEOCraft postanowił wydzielić nowe produkty do osobnej firmy gdyż widział w nich potencjał. Jednakże nie przynosiły one jeszcze one zbyt dużo dochodu. W momencie kiedy ciężko było pozyskać kolejnych klientów, którzy chcieli by płacić za SEO, pozwolił on firmie upaść. Dla większości było to bardzo duże zaskoczenie. Kilka osób jednakże wiedziała o tych planach wcześniej i była już umówiona na przejście do nowej firmy. Zdecydowana większość została bez pracy.
Oskar był bardzo zawiedziony. Nie tyle tym, że z dnia na dzień stracił pracę i nie dostał możliwości przejścia do nowego biznesu, ale brakiem komunikacji, że taka sytuacja może nastąpić. W momencie kiedy zamykał po raz ostatni za sobą drzwi w SEOCraft zrozumiał, że nie ma znaczenia ile pracuje i jak ciężko, gdyż w momencie zawirowań w firmie nikt nie będzie o tym pamiętał.
Chęć awansu
Oskar długo pracy nie szukał. Miał już co wpisać w CV a rynek pracy dla programistów był bardzo chłonny. Pracę znalazł w dużej korporacji, która świadczyła usługi outsourcingowe. Po roku pracy dla nowej firmy Oskar czuł, że należy mu się awans na senior developera. Miał ku temu podstawy, gdyż był wyróżniającą się osobą, równocześnie będąc odpowiedzialnym za projekt dla jednego z klientów. Awans dostał jednak ktoś inny. Patryk, który został awansowany pracował w firmie pół roku dłużej. Pracowali razem w zespole. Dla Oskara decyzja o awansach była bardzo nie zrozumiała. Postanowił w tym czasie szukać nowej pracy i nie przywiązywać się bardzo do miejsca w którym pracuje.
Z racji tego, że był to akurat początek roku, Oskar zrobił sobie postanowienie. Zdecydował, że będzie regularnie, przynajmniej co pół roku uczestniczył w procesach rekrutacyjnych.
Powrót na rynek poszukujących pracy
Oskar nie czuł się źle w swoim zespole, ale zrozumiał, że awans trzeba wystać w kolejce. Po prostu nie każdy w może zostać awansowany w dużej organizacji. Wrócił na rynek osób poszukujących pracę z postanowieniem, że nie zmieni jej za mniej niż 10% wzrost wynagrodzenia rocznego. Rocznego, gdyż Oskarowi przysługiwała premia roczna, a także od czasu do czasu dodatkowe wynagrodzenie z tytułu nadgodzin. Nie był zmuszony do zmiany pracy więc mógł spokojnie szukać takiej, która by go najbardziej interesowała i spełniała oczekiwania.
Podbijanie stawki
Oskar dostał zaproszenie na rozmowy do 3 różnych firm. W czasie pierwszej rozmowy, w średniej wielkości firmie, był trochę zdenerwowany, ale pewnie odpowiadał na wszystkie pytania. Na te dotyczące oczekiwań finansowych powiedział, że interesuje go 8.000 brutto miesięcznie. Było to zgodne z założeniem wzrostu wynagrodzenia o więcej niż 10%. Odpowiedź pozytywną dostał na drugi dzień. Do kolejnych rozmów przystępował ze świadomością, że ma już praktycznie zapewnioną nową pracę. Postanowił podbić stawkę. Dwie kolejne rozmowy miał jednego dnia. Obie w dużych międzynarodowych korporacjach. W czasie rozmów czuł się pewnie. W pierwszej firmie powiedział, że chce 10.000, a w drugiej 12.000 brutto miesięcznie. Ofert ostatecznie dostał z każdej z firm. Wybrał tę najbardziej lukratywną. Ostatecznie skończyło się na zmianie wynagrodzenia o 5.000 względem firmy gdzie obecnie pracował.